Recenzja „Freedom Wars Remastered” z perspektywy starego dinozaura

No to witajcie, młode padawany! Po 10 latach (serio, 10!) wróciłem do Freedom Wars, gry, którą pamiętam z czasów, gdy mój komputer jeszcze nie był w muzeum a joystick miał kable, które plątały się jak moje wspomnienia o młodości. Ale! Z radością muszę powiedzieć, że Freedom Wars Remastered to całkiem miły powrót do przeszłości… tylko, że z ładniejszą grafiką i o wiele mniej szurniętym sterowaniem.

Zatem, co mamy tu nowego? Zamiast błądzić po rozmazanych plamach, jak to miało miejsce w 2014 roku, teraz wszystko wygląda jakby ktoś wreszcie wziął porządny mop i przetarł te wszystkie brzydkie piksele. Choć, powiem wam szczerze, wciąż mam wrażenie, że niektóre tekstury wyglądają jak moje dawne okulary – stare, ale dają radę.

Gra toczy się w odległej przyszłości (tutaj wchodzimy w ten klasyczny „co by było, gdybyśmy naprawdę nie ogarniali” scenariusz), a my wcielamy się w skazańca. Pamiętacie te gry, w których musieliście ratować świat, ale mieliście wrażenie, że i tak na koniec wszyscy umrą? No to teraz mamy ten sam klimat, ale z dodatkiem fajniejszych broni. Te nowe opcje tworzenia broni? Zaczynasz się zastanawiać, czy nie musisz za chwilę opatentować jakiegoś cudu techniki, żeby stworzyć nową zabawkę.

A te sterowanie, o ho ho! W czasach prehistorycznych sterowanie było jak prowadzenie triceratopsa na ściśniętej drodze. Czułem się jakbym sterował kamieniem w wodzie. Teraz? Płynność, responsywność! Jakbym miał lepszy system wtyczek w mózgu, a nie jak wtedy – kawałek drewna i kawa na odległość.

Chociaż grafika jak na remaster jest całkiem niezła, to pamiętajmy – nie oczekujmy cudów. Na pewno nie będzie to tak ładne jak w tych nowych grach, gdzie każdy listek wygląda jakby miał swoją historię. Ale, hej! Jest lepiej, więc dziękujemy i ruszamy na misję ratunkową, żeby znowu uratować przyszłość! Zresztą, jeśli grałem w to w 2014 roku, a teraz mogę robić to z poprawioną grafiką i wygodniejszym sterowaniem, to myślę, że to jest właśnie przykład na to, jak dobrze można się starzeć.

Podsumowując: Freedom Wars Remastered to jak spotkanie z moim starym przyjacielem – trochę powolniejsze, trochę z brzuszkiem, ale i tak potrafi nas rozbawić. Jeśli jesteście nowi w tej grze, to pamiętajcie – grafika może nie robić wrażenia, ale sama zabawa jest wciąż solidna. A jeśli jesteście starzy jak ja, to witajcie z powrotem w prehistorii, gdzie zamiast dinozaurów biegają misje ratunkowe.